Newsweek znowu "przywalił".
Takie jest zdanie zapewne Lisa i reszty kolegium. Zapewne wyglądało to jakoś tak. "Chłopaki, sondaże kiepskie, nic nie pomaga, nawet nasze artykuły, które pokazują, że Komorowski ma 45293% poparcia. Co robimy? Trzeba coś wykoncypować. Nowatorskiego, oryginalnego, mocnego!". Lis marszczy brwi i nagle woła- "na szczęście jest mój geniusz! Zrobimy okładkę z mrocznie wyglądającym Kaczyńskim, dodamy samolot a następnie walniemy jakiś cool tytuł, może- "szaleniec", "morderca", "pedofil", a nie, ludzi to nie jara, to może "zamachowiec" będzie jeszcze tak po polsku".
Jak coś takiego komentować? To jest już tak nudne, że chyba tylko prawdziwych fanatyków może podniecić.
I co napisać- po raz 1000, że to jednak nie Kaczyński organizował happeningi plucia na babcie pod Krzyżem, nie wołał o "zimnym Lechu" czy "teraz kolejna kaczka". Że to nie Kaczyński robił dobrze Putinowi, zachwycał się tym mordercą, tulił się do niego, robił wszystko, by tylko strona rosyjska kontrolowała przebieg śledztwa, to nie Kaczyński obrażał rodziny ofiar.
To nie Kaczyński przekopał ziemię na metr w głąb, mówił o arcyboleśnej sprawie, opowiadał o pijanych lotnikach, wysyłał smsy godzinę po katastrofie z obowiązującą wersją... To nie dzięki polityce Kaczyńskiego pomylono ciała...
Mógłbym tak w nieskończoność. Trochę to już męczące nie?
Strasznie nudna, oszołomska i upierdliwa staje się ta sekta smoleńska, która jedyne co potrafi, to w okolicach 10 kwietnia po raz tysięczny napluć na szefa opozycji, zrobić dobrze władzy i przy okazji obrazić uczucia rodzin ofiar, które wciąż dążą do prawdy.
Ziew.
A przy tej okazji znów widać, co ma do zaproponowania "konstruktywnego" PO i ich medialni akolici. Zamiast dyskutować o stanie polski- kretyńskie okładki, których cel jest jasny- zwykła, nie-merytoryczna a emocjonalna awantura.
Wtedy można w końcu powiedzieć- "Zgodaaaaaa"!
