Dawid Wildstein Dawid Wildstein
598
BLOG

Rok temu zmarł Marek Nowakowski

Dawid Wildstein Dawid Wildstein Kultura Obserwuj notkę 3

Wyrywając się na chwilę z kwestii przyszłej prezydentury.

Równo rok temu zmarł Marek Nowakowski.

Wtedy napisałem tę notkę.


Chciałem coś o nim napisać. Że kochałem jego książki, że był świetnym pisarzem, facetem, erudytą. Że uwielbiałem pić z nim kawę. Że jak przechodził pl. Konstytucji to wszyscy lokalsi go pozdrawiali a on pamiętał imię każdego z nich.
Ale mam jedno moje ulubione wspomnienie.

Początek lata. Było dość ciepło, powietrze czyste, świeże. Siedzieliśmy w kawiarni przy Filtrach. Zieleń była wszędzie.
Marek Nowakowski pił podwójne espresso. Ubrany, jeśli dobrze pamiętam, w zieloną marynarkę. Opowiadał o starych dziejach. Opowiadał o kumplach z Kultury.
Pytał o tatuaże. Polecał knajpki. Jedna miała serwować tanie i świetne jedzenie, druga – najtańszą wódkę na mieście, przyprawioną towarzystwem pamiętających stare czasy zawadiaków.

(Nigdy nie zawiodłem się na jego radach. Faktycznie, tego samego dnia w pierwszej zjadłem świetny obiad, a z drugiej wyszedłem koło północy, niewiele pamiętając z zasłyszanych opowieści, poza tym, że były bardzo malownicze, chyba w połowie nieprawdziwe, oraz tyczyły się Śródmieścia.)

Obok nas usiadła młoda dziewczyna. Jakieś 17 lat. Prześliczna brunetka, prawie że dziecko jeszcze, zaczytana w książce. Miała wielkie, brązowe oczy, delikatnie skośne. Włosy do pasa, fioletową sukienkę, kończącą się trochę przed kolanami. Marek podszedł do niej. Swoim sprężystym krokiem. Poruszał się jak uśmiechnięty kot. Takim podwórkowym, trochę bokserskim chodem, jakby w każdej chwili z uśmiechu mógł przejść do czynów. Mrużąc oczy, a w spojrzeniu zawsze miał taki melanż czujności, rozbawienia i pobłażliwości, zapytał tę młodą ślicznotkę o to co czyta. To był Adorno.

A potem byłem świadkiem spektaklu. Marek zaczął ją przepytywać, delikatnie prowokując, podpuszczając. „Adorno? A nie lepiej polskich pisarzy albo filozofów? A co Pani myśli o Adorno? A może starożytnych Pani woli? A zna Pani polskich pisarzy tak w ogóle?” Rozmawiał tak jak się poruszał. Zawadiacko.

Był to jakiś rodzaj flirtu, słownego, pozbawionego podtekstu erotycznego. Ot mistrz z uczennicą. Dziewczyna była zauroczona. Trochę zdenerwowana żartami, nie umiała się wyrwać z dyskusji. Zafascynowana rozmową. I Marek podpytywał ją o literaturę, o filozofów, o świat cały. A ona patrzyła wielkimi, brązowymi oczami i coraz szerzej się uśmiechała. Świeciło mocno słońce a ja patrzyłem na starego pisarza i młodą dziewczynę. I pomyślałem, że jest tak, jak powinno być.

A potem trzeba było się rozejść.
Ciekaw jestem czy ta dziewczyna dowie się kiedyś z kim rozmawiała.

Dziennikarz, reporter

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura